sobota, 22 marca 2014

Rozdział 22


 Bo dziś jest dzień, który coś zamyka,
z kimś trze­ba się roz­stać,coś opuścić trzeba.
I choć ser­ce krzyczeć każe- mil­czeć trzeba.





- Nigdzie się stąd nie ruszasz - powiedział.
- Owszem, wyprowadzam się - powiedziałam próbując wyrwać się z jego uścisku.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak, i przestań się ze mną drażnić. Sądzisz, że to zabawne? - marszczę czoło.
- A sądzisz, że zostawianie mnie jest zabawne?
- Na pewno nie. Myślisz, że naprawdę tego chciałam? Że byłam z Tobą dla pieniędzy? - mówiłam z zaszklonymi oczami.
- Nie, dobrze wiem, że nie. Przepraszam, po prostu się zdenerwowałem - wyjaśnił.
- Uważam, że to jest jednak koniec, najwyraźniej nie byliśmy dla siebie stworzeni - bąkam.
- Oczywiście, że byliśmy, nadal jesteśmy. Proszę, nie odchodź - powiedział i ujął moją twarz w dłonie.
- Zawsze możemy się przyjaźnić - krzywo się uśmiecham.
- Nie kochasz mnie? - wypalił.
- Nie. Niall, skończmy to. Lepiej będzie nam osobno, naprawdę bardzo dziękuję za to, że mnie tak rozpieszczałeś, ale teraz muszę się usamodzielnić - powiedziałam i osobna łza spłynęła mi po policzku.
- Ale przecież możesz nadal tu mieszkać, do póki Carls nie wyjedzie to będę spał na kanapie...
- Przykro mi, ale podjęłam już decyzję.
- Ale będziemy się spotykać? - spytał z nadzieją. Szeroko się uśmiechnęłam, żeby rozładować atmosferę.
- Jasne. Wracamy do tego co było? - pytam i nadstawiam mały palec. Zawsze tak robiliśmy, jeszcze za czasów przyjaźni.
- Jasne - uśmiecha  się i ściska małym palcem mój. Przytulamy się i wychodzę z pokoju.  Gdy jestem w korytarzu słyszę szepty dochodzące z pokoju Caroline. Jak zgaduję rozmawia z Louis'em. Od kiedy ona gada z Lou? Postanowiłam się przysłuchać.
- Naprawdę, to nic wielkiego - mówi Louis.
- Ale to przeze mnie. Nie chcę psuć waszej...
- Ciiiii - przerwał jej.
- Nic nie psujesz, podążaj za głosem serca. Bycie  z kimś na siłę nie ma najmniejszego sensu - tłumaczył.
- Dziękuję, że mnie wspierasz - dziekuje Carol.  W tym momencie postanawiam zapukać do drzwi.
- Proszę !
- Hej, można ? - uśmiecham się.
- Jasne, chodź - mówi Caroline.
- Przyjdę potem - powiedział Louis i wyszedł. Jak zamknął drzwi z piskiem rzuciłam się na blondynkę.
- Ty i Lou ?!
- Co ?! - dziwi się.
- Podsłuchiwałam - tłumaczę. Dziewczyna rzuca we mnie poduszką.
- Ile słyszałaś? - rumieni się.
- Wystarczająco, żeby zrozumieć, ze coś jest na rzeczy - śmieję się.
- Ale on jest taki słooooodkii ! - piszczy Walker na co wybucham śmiechem.
- No proszę, proszę. Ty i Lou, kto by pomyślał !
- Cicho bądź. Nie wie, że mi się podoba - karci mnie blondynka.
- Zawsze możemy to zmienić, Loooouuuis ! - drę się.
- Co ?! Nie, Katy, błagam ! - panikuje Carls.
- Wyluzuj - śmieje się. Nagle przestaje mi być do śmiechu. - Co z Harrym? - dodaje.
- Nic, a co ma być ? - krzywi się.
- W końcu jesteście razem - zauważam.
- Chyba czas, żeby Ci już wszystko w końcu powiedzieć - wzdycha dziewczyna.
- O czym Ty mówisz?
- Na początku z Harrym może i łączyła mnie jakaś relacja, ale nic bliższego. Nie potrafiliśmy tego utrzymać, naprawę staraliśmy się, ale wszystko na marne. Nic z tego nie wyszło - tłumaczy. 
- Ale dlaczego? - dziwię się.
- O to już powinnaś zapytać jego - lekko się uśmiecha.  - No idź, już ! - dodaje.
- Dobra - prycham i wychodzę z pokoju. Kieruję się w stronę salonu gdzie najprawdopodobniej siedzi chłopak. Z drugiej strony to dobra okazja, żeby schować kosmetyki do walizki, która zostawiłam w przedpokoju.
- Harry!! - wołam.
- Nie ma go, wyszedł - mówi Niall rozwalony na kanapie.
- A, okej - uśmiecham się i wracam na górę. Ponownie pukam do pokoju blondynki.
- Wejść.
- Nie ma go - wzdycham.
- Może niedługo wróci - pociesza mnie Carls.
- Wszystko jedno, muszę sobie domu poszukać - śmieję się.
- Pytałaś Matta? - pyta.
- Jesteś wielka ! Nawet o tym nie pomyślałam - przytulam się.
- Dobra, to ja lecę. Trzymaj się z nimi jakoś - zaśmiałam się.
- Spróbuję, będziemy w kontakcie?
- Jasne, pa - całuję ją w policzek, następnie Caroline robi to samo. Schodzę do kuchni i dopijam resztę swojej wody, którą zostawiłam tam jeszcze rano i wybieram numer do Matta.
- Halo ? - odbiera.
- Hej - witam się.
- No proszę, kto to raczył się w końcu odezwać - żartuje.
- Przecież widzieliśmy się w zeszłym tygodniu ! - śmieję się.
- No, ale nie w tym rzecz. Mogłabym Cię o coś prosić ? - dodaję.
- Co się dzieje?
- Nic... Po prostu chciałam się zapytać, czy mogłabym z Tobą trochę pomieszkać - powiedziałam. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi.
- Jeżeli nie, to rozumiem. Przepraszam, że zawracam Ci głowę. Pa - powiedziałam.
-  Oczywiście, ze możesz. Tylko trochę się zdziwiłem... - powiedział.
- Dziękuję. Jesteś teraz u siebie? Mogę przyjść ?  - pytam.
- Nie ma sprawy, chodź - rozłącza się.
Nagle podchodzi do mnie Niall.
- No to lecę - podeszłam do drzwi, blondyn za mną.
- Zawsze jesteś tu mile widziana - powiedział przytulając mnie.
- Dziękuję, za wszystko - opuściłam mieszkanie.







Sądzę, że skończyłam to całkiem znośnie. Jak myślicie?

8 komentarzy:

  1. Czyli ze to juz koniec? Jeju szkoda... Może jeszcze coś wymyślisz :) ale nie będę cię zmuszać, to co do tej pory napisałaś było świetne!!! Dziękuję że piszesz <3 / @Mardalenka

    OdpowiedzUsuń
  2. swietne ;) masz talent... Pisz dalej
    Tina

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie jest żaden koniec!!!! To nie tak mialo wygladac zakończenie!! Ona miala bhc z harrym albo wrocic do nialla... Powinna wydarzyć sie jeszcze jakas akcja z mattem(jakaś zla akcja, wiesz o co chodzi) i wgl to mialo wygladac inaczej... A nie tak nijak xD niall powinien o nią walczyć a Harry nie powinien dać jej się wyprowadzić... Ale jak chcesz.. @beliectioner:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest świetnie:) Tylko Hazz powinien ją zatrzymać

    OdpowiedzUsuń
  5. Swieetne, ciekawe jak tam jej bedzie u Matta :p @emili_sd

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniec? Mam nadzieje ze bedzie nastepny ;) i bedzie z niallem ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojejciu *o* No to się porobiło... lecę czytać cd, bo nie wyrobię xD

    OdpowiedzUsuń