Mój lot w końcu się skończył
I ziemia przestała się ruszać,
Oczy otwarte, po raz pierwszy świadom
Oboje zostawiamy to życie przestępcy za sobą.
I ziemia przestała się ruszać,
Oczy otwarte, po raz pierwszy świadom
Oboje zostawiamy to życie przestępcy za sobą.
-W porządku. Tylko upiłaś się w cztery dupy. - zaśmiał się.
-Oj,spadaj. - burknęłam z uśmiechem.
-Idź się ubierz,bo spóźnimy się na samolot. - powiedział. Odstawiłam kawę na parapet i podeszłam do blondyna. Pocałowałam go w policzek powiedziałam :
-Dziękuję,skarbie.
-Za co? - spytał z uśmiechem.
-Za to,że mnie tak rozpieszczasz. - powiedziałam czule.
-Zawsze chciałem Cie rozpieszczać. A dzisiaj,kiedy będziemy już całkiem sami... - powiedział i jego ręce powędrowały na moje uda a ja natychmiast się odsunęłam.
-To,ja idę się myć. - rzuciłam i poszłam szybko do łazienki.
Biorąc prysznic rozmyślałam nad tym co powiedział Niall. Nie chcę mu robić żadnej przykrości,ale czy on naprawdę nie rozumie,że ja nie jestem gotowa? - pytałam sama siebie nakładając na umyte i wysuszone ciało ubrania.
Niespodziewanie po 10 minutach,gdy suszyłam włosy rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę.
-Można ? - usłyszałam męski głos i po chwili uchylające się drzwi a w nich Liam'a.
-Jasne,ale co Ty tu robisz? - spytałam lekko zdziwiona jego obecnością w mojej łazience.
-Chciałem pogadać... - powiedział ostrożnie. Tak jakby bał się mojej reakcji.
-No to słucham. - uśmiechnęłam się i zaczęłam rozczesywać włosy.
-Chodzi o to.... No,więc chodzi mi o to ... - plątał nieskładnie brunet.
-O co ? O co Ci chodzi,Liam? - ponagliłam go.
-Nie chcę,żebyś leciała z Niall'em do Paryża. - bąknął kiedy skończyłam rozczesywać włosy.
-Dlaczego?
-On chce tam zrobić coś .... Hm... nieodpowiedniego... - mruknął.
-Co masz na myśli ? Mógłbyś wyrażać się jaśniej. A z resztą nie zamierzam z tego rezygnować. - powiedziałam spokojnie i wyszłam z łazienki. Brunet udał się w moje ślady i tak samo jak ja usiadł na łóżku.
-Katy,proszę zaufaj mi. Nie leć z nim i koniec. Nic dobrego z tego nie będzie. - powiedział w momencie kiedy zaczęłam się pakować.
-To tylko mała,niewinna podróż. - powiedziałam wrzucając ubrania do walizki.
-Mała,niewinna podróż. - powtórzył z przekąsem Harry. Chwila,co tu robi Harry ?!
-Wyjdź stąd. - powiedziałam oschle.
-Nigdzie z nim nie leć. - powiedział niemiłym tonem.
-Zamknij się i wyjdź. - powiedziałam z udawaną wyższością.
-Nie wiesz co planuje. - powiedział nieco milej.
-Nie chcecie zniszczyć tego co jest między Wami,prawda? - spytał Liam i znacząco zerkał to na mnie to na Styles'a.
-Nie mam pojęcia co chcesz przez to powiedzieć. - wzruszyłam ramionami wrzucając kolejne potrzebne mi rzeczy do walizki.
-Kate,może jestem dla Ciebie wredny,ale ja to robię,bo Cie lubię... - powiedział Harry.
-To ja Was zostawię... - rzekł Liam wychodząc.
-Nie obchodzi mnie to,przesadziłeś. - mruknęłam zasuwając walizkę i odkładając ją niedaleko drzwi.
-Daj mi chociaż wyjaśnić co czuję !
-Ohh,ja wiem. Ty nic nie czujesz ! Jesteś nic nie wartym dupkiem,na drugi raz licz się ze słowami. - warknęłam.
-Nie możemy się pogodzić jak normalni ludzie? Naprawdę chcesz odstawiać jakieś scenki ? - powiedział.
-Ja? To ja odstawiam scenki ? Ty wpadasz mi do pokoju i gadasz jakieś bzdury ! - krzyknęłam.
-Ej,co się tu dzieje? - w drzwiach sypialni stanął Niall. Miał na sobie ciemne jeansy i zwykłą białą koszulkę.
-Nic,tylko rozmawiamy. - prychnął Harry.
-Tak rozmawiacie,że słychać was na dole. - powiedział blondyn podchodząc do łóżka. Po chwili wyciągnął spod łóżka walizkę zaczął pakować do niej swoje rzeczy.
-To powiecie mi o co poszło? - zapytał w końcu.
-Harry twierdzi,że nie powinnam z Tobą nigdzie lecieć. - powiedziałam zakładając ręce na piersi.
-A Ty znowu o tym. Mówiłem,że ją tam zabiorę a Ty nie masz nic do gadania. Z resztą,jeżeli nie zrobię tego w Paryżu to mogę zrobić to w każdym innym miejscu,nie sądzisz? Na przykład tutaj i teraz. - powiedział blondyn z pogardą.
-Nie rozumiesz,że ją tym skrzywdzisz ?! - wybuchnął Styles.
-Nie rozumiesz,że to nie Twoja sprawa?! - wybuchnął Horan po czym brunet trzaskając drzwiami opuścił nasz pokój. Stałam jak wyryta. Co on miał na myśli,jak Niall mnie skrzywdzi ? Mam wrażenie,że wszyscy siedzimy w jakimś jednym wielkim gównie.
-Wszystko w porządku ? - pyta po chwili chłopak ciągle się pakując.
-Nie do końca... - wzdycham.
-Jak to ? - pyta zmartwiony.
-Co zamierzasz mi zrobić ? O co chodzi w tym wszystkim? - spytałam odsuwając się.
-Nic... Po prostu.... Po prostu,chcę z Tobą być,to tak wiele? - zmarszczył czoło.
-Nie wiem,to wszystko jest jakieś podejrzane. - parskam.
-Kate. Albo mi ufasz albo nie. Zastanów się czy chcesz lecieć. Zawsze mogę zabrać kogoś innego. - mówi.
-Kogo? - spytałam ze smutkiem.
-Na przykład Harry'ego. Sądzę,że z chęcią się ze mną wybierze. - zaśmiał się. Westchnęłam i z uśmiechem rzuciłam w niego poduszką. Wychodząc z sypialni mruknęłam :
-Palant.
-Mówiłaś coś? - śmiał się.
-Kocham Cię ! - krzyknęłam rozbawiona i zeszłam na dół. Carls i Hazz robili sobie jakieś śniadanie ciągle się obściskując,więc usiadłam w salonie z daleka od nich. Nie to,że żywię do Caroline jakąś urazę czy coś,ale nie mam ochoty gapić się na nich.
-Głodna? - usłyszałam za uchem. Podniosłam wzrok z z kremowej kanapy i spostrzegłam Liama pochylającego się nade mną.
-Mhm... - mruknęłam po czym chłopak wyciągnął zza pleców talerz kolorowych kanapek. Lekko się zdziwiłam.
-To dla mnie? - skrzywiłam się.
-Nie,dla mnie. - przewrócił oczami ze śmiechem. - Smacznego. - dodał.
-Jej,dzięki. - uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść śniadanie.
-Przepraszam,że tak na Ciebie naskoczyłem... - wymamrotał siadając obok mnie.
-Nie szkodzi. Tylko nie rozumiem o co w tym wszystkim biega... - mówiłam zajadając się kanapką.
-Obiecałem nie mówić. - przyznał. Hmm. No nic się nie stało,tylko nie dowiem się prawdy. Rutyna.
-No nic,w porządku. - grzecznie się uśmiechnęłam i wróciłam z powrotem do jedzenia śniadania. Było naprawdę pyszne.
-Wiesz co Ci powiem? Ostatnio dziwnie się zachowujesz. - powiedział Liam.
-Co masz na myśli ? - westchnęłam kończąc jedzenie.
-To znaczy nie tak dziwnie.Jesteś taka zdystansowana do wszystkiego... - mówi ostrożnie.
-To coś złego? - krzywię się.
-Nie,nie. Po prostu dorastasz. - uśmiecha się.
-No to w czym problem? - śmieję się.
-Moja mała dziewczynka dorasta. - szepcze na co się rumienie.
-Liaaaaam . - jęczę.
-No co? Pamiętam jak Cię tu przywiozłem. Byłaś taka rozdarta,zapłakana pozbawiona uśmiechu i jakichkolwiek uczuć po za żalem i rozpaczą.
-Teraz jesteś już silną dorosłą kobietą. - przytula mnie.
-Dziękuję,że wziąłeś mnie wtedy pod swoje skrzydła. Nie wiem co bym bez Was zrobiła... - przytulam go całując w policzek.
-Oho,nie przeszkadzam Wam może? - mówi Niall i przysiada się do mnie na kanapę.
-Zaraz musimy jechać na lotnisko. - oznajmia.
-Niall,nie podejmuj pochopnych decyzji. - mówi surowo Payne.
-Podjąłem już decyzję. I zrobię to bez względu czy będziecie mnie w tym wspierać czy nie. Tak w ogóle to dzięki za wsparcie właśnie. - mówi po czym idzie na górę.
-Nie mogłeś sobie darować? - pytam zdenerwowana. Następnie szybko wbiegam po schodach na górę i wchodzę do sypialni.
-Niall ? - mówię ostrożnie podchodząc do łóżka,gdzie teraz siedział.
-Jest mi przykro,że chłopcy nie wspierają Cie do tego, do czego aktualnie dążysz. I jest mi przykro,że nie chcesz mi powiedzieć o swoich smutkach. Ale wiedz,że jestem z Tobą. Nie patrząc na to czy robisz źle czy dobrze zawszę będę Cię wspierać. - mówię i pocieram jego ramię jakby miało mu dodał jakiejkolwiek otuchy. Chłopak spojrzał na mnie nieco zdezorientowany.
-Umm, dzięki... - szepnął. Widać,że słowa "Przepraszam","Dziękuję" i "Proszę" nie przychodzą mu zbyt łatwo. Stara się być taki silny i męski. Ale przyznanie się przed bliską osobą do smutku nie oznacza brak męskości. On po prostu musi sam przed sobą przyznać się,że coś go gryzie.
-Zbieramy się ? - uśmiechnęłam się na co chłopak również się uśmiechnął.
-Tak,już najwyższa pora.
***
Gdy tylko zajęłam miejsce w tym przeklętym samolocie czułam mrowienie w praktycznie każdej części ciała. Po tym jak wykonałam te wszystkie polecenia, o które prosiła stewardessa nie czułam się bezpiecznie. Szczerze? Cholernie boję się latać samolotem. A co jeśli spadniemy ? A co jeśli odpadnie nam skrzydło ? Albo dziób ? A co jeśli....
Wdech,wydech... Wdech,wydech...
Poczułam jak żołądek wykręca mi się pod wpływem strachu już gdy tylko poderwaliśmy się w powietrze. W oknie widziałam oddalający się Londyn. Przysięgam,że gdy tylko wyjdziemy z tego cali zacznę całować ziemię. Dosłownie.
-Wszystko okej ? -spytał Niall gładząc moją dłoń.
Nie odpowiedziałam. Twierdząco pokiwałam głową,nie wiem czy stać mnie na wyduszenie jakiegokolwiek słowa. Ohh,jestem taka słaba,taka drobna i bezbronna. Zapewne pod wpływem nawet niewielkiego uderzenia czegokolwiek w samolot pobiłabym się jak szklanka. Nie ! Dość. Musisz przestać o tym myśleć. Nie myśl , nie myśl , nie myśl ...
Muszę poszukać sobie jakiegoś zajęcia. Cokolwiek... Tak ! Już wiem,poczytam sobie gazetę,którą zabrałam... Ej,chwila. Nie,nie zabrałam. Zapomniałam ! Cholera. Na samą myśl o tym,że jestem skazana na nic nie robienie skręca mnie.
-Na pewno dobrze się czujesz? - pyta Niall przerywając moje dogłębne przemyślenia. Muszę odnaleźć w sobie resztki odwagi i w wydusić coś z siebie.
-T-tak. - mruknęłam.
-Zbladłaś. - zauważa chłopak. Oh,czy on naprawdę nie mógł znaleźć lepszego momentu na rozmowę ?
-Po prostu nie lubię latać samolotem. - szepczę. Przyznanie się do fobii nie jest łatwe. Sama nie wiem jakim cudem przeszło mi to przez gardło. Może Liam miał racje,wydoroślałam?
-Oh.
-Nie przejmuj się mną. - lekko się uśmiechnęłam próbując wyglądać w miarę normalnie. Jednak chyba niekoniecznie mi to wszyło. W pierwszej sekundzie mięśnie twarzy Niall'a dziwnie się napięły,ale na szczęście po chwili rozluźniły się.
-Trzymaj moją MP3 . Spróbuj się odprężyć. - serdecznie się uśmiechnął podając mi swoją ulubioną zabaweczkę. Blondyn chyba nigdy się z nią nie rozstaje,zawsze ma ją w kieszeni. Tak " na wszelki wypadek". Cóż,to tak samo jak małe dziecko. Zawsze ma przy sobie misia,który je obroni ,gdy spod łóżka wyjdą potwory. Zawsze tak to sobie kojarzyłam,pewnie stąd to określenie,"zabaweczka".
Zaczęłam przeglądać play listę. Nie znalazłam tam niczego co bym lubiła oprócz Macrlemore.
Mamo, ten pęcherzyk powietrza sprawi, że będę latał
Po chwili zatopiłam się w piosence zapominając o wszelkich niebezpieczeństwach...
***
-Żyjesz ?! - usłyszałam przeraźliwy krzyk.
-Co ? - powiedziałam zaspana.
-Ile można spać? - westchnął.
-Lądujemy już ?! -zerwałam się. Nie byłam już w samolocie. Leżałam jakimś łóżku. Co ?
-Wylądowaliśmy już jakieś pół godziny temu. - zaśmiał się. -Naprawdę nic nie słyszałaś?
-Totalna pustka. Ale fajnie mi się spało. - przyznałam z uśmiechem
Z perspektywy Caroline
-Nie wiem,Harry. Nie wiem czy jestem do tego zdolna. - mówię.
-Dasz radę, skarbie. Proszę,zrób to dla mnie. - prosi.
-Jak możesz wyrządzić takie świństwo swoim przyjaciołom? - mówię załamanym głosem.
-Caroline,spójrzmy na to z innej strony. Chcę ich uchronić przed nieszczęściem,Niall nie może tego zrobić.
-Katy nam tego nie wybaczy. - piszczę.
-Ale chcesz,żeby była szczęśliwa? - pyta poddenerwowany.
-Naprawdę sądzisz,że to właśnie z Tobą taka będzie? Dlaczego nie dajesz jej samej wybrać ? Gdyby Cie kochała byłaby z Tobą a nie Niall'em. Ty jesteś jakiś chory,wszędzie widzisz drugie dno. - mówię z wyrzutem.
-Carls...
-Żadna Carls. Jesteś świnią,Harry. Daj mi spokój. - mówię po czym opuszczam jego pokój. Czuję się strasznie. Nie mam pojęcia w ogóle po co tu przyleciałam. Po co się plączę w to wszystko. Naprawdę jestem pustą blondynką,która leci na kasę. Nie chcę taka być,po prostu nie chcę. Nie mogę być kochana ? To aż tak wiele?
-Co zamierzasz z tym zrobić? - pyta mnie Lou gdy nerwowo wiercę się na parapecie w kuchni.
-Nie mam pojęcia. - mruczę. Nie mam pojęcia po co się w to wpakowałam.
-Nie sądzisz,że powinnaś ich powstrzymać ? - pyta brunet.
-A sądzisz,że jestem w stanie powstrzymać miłość ? - bąknęłam.
-A sądzisz,że to właśnie jest prawdziwa miłość ? - krzywi się.
-Nie wiem,Louis. Nic już nie wiem. - wzdycham.
-Tak właściwie,to co łączy Cię z Harry'm ? - wypala nagle.
-Jesteśmy ze sobą. Nad czym się tu rozdrabniać ?
-Sam nie wiem. Po prostu to wszystko stało się tak nagle... - plącze.
-Tak,wiem. Teraz nadchodzi wiele zmian. Najpierw ja,teraz to,niedługo pewnie wylądujemy w kościele. -narzekam.
-Tego ostatniego wolałbym uniknąć. Nie jest to dobry pomysł. - śmieje się.
-Oh,no co Ty? - śmieję się razem z nim.
Z perspektywy Katy
-Wieże Eiffla zbudowano w 1889 r. na południowym krańcu Pola Marsowego, w centrum Paryża, nieopodal Sekwany, na potrzeby Wystawy Światowej w 100 rocznicę rewolucji Francuskiej i zburzenia Bastylii. - mówił.Tak jakby interesowały mnie te wszystkie głupoty.
-Niall? - pytam z nadzieją.
-Ciii. Teraz Luwr,największe muzeum sztuki na świecie, stworzone pod koniec XVII w. W latach 80. XX w. na dziedzińcu Luwru wybudowano wielką, szklaną piramidę, wpuszczającą światło do podziemnej hali wejściowej, z której rozchodzą się wejścia do sal muzealnych. Wśród najcenniejszych eksponatów w muzeum znajdują się: Wenus z Milo, Mona Liza. - nudził.
-Kocha...
-Notre-Dame to wspaniała gotycka katedra zbudowana w latach 1163-1330 na wyspie Cite.
-Niall ! - krzyczę a w ten sposób zwracam na siebie uwagę przechodniów.
-Tak,kotku?
-Skończ. Bez urazy,ale naprawdę nie interesują mnie te bzdury. - parskam.
-To co zamierzasz robić przez te 3 dni w Paryżu ? - dziwi się.
-Nie możemy po prostu pospacerować? - pytam na co chłopak uśmiecha się i ciągnie mnie za rękę.
Z perspektywy Caroline
-Harry. - mówię beznamiętnie wchodząc do jego pokoju. Jak zwykle bez pukania.
-Carls,nie gniewaj się na mnie. Ja tylko... -zaczyna na co mu przerywam :
-Zgadzam się.
-Co?? - dziwi się.
-Zgadam się na to wszystko. - mówię.
Hej,kochani. Dawno nic nie dodawałam,wiem. Jakoś naprawdę niewiele osób przeczytało i skomentowało ostatni rozdział. Może to dlatego,że większość myślała,że usunęłam bloga ? XD Otóż,nie. Nie usunęłam. Zmieniłam tylko adres,ale bez obaw. Teraz z powrotem jest stary,więc normalnie możecie wchodzić. xD
Wiecie co mnie zastanawia? To,że pod jednym rozdziałem mam 6 komentarzy, pod następnym 2, następnym 11 , a przy ostatnim 7. Jak to jest możliwe? To ja tak różnie piszę,raz źle raz dobrze czy to po prostu wasza leniwość ? XD Nawiązując do tego rozdziału to dedykuję go
Napisała mi kilka miłych słów tym samym motywując mnie do napisania 17 rozdziału.Bardzo jej za to dziękuję. Przepraszam,bo rozdział miał się pojawić wczoraj lub przedwczoraj , ale nie wyszło. A jak już jest to mdły,nudny i ogólnie jakiś nieciekawy...