poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 27


 Ucieczka nie zawsze jest właściwa




- Tak mi przykro - mówię przytulając blondynkę.
- Nie, Louis! Wcale nie jest Ci przykro, nikomu nie jest przykro! - krzyknęła odpychając mnie.
- Carls, uspokój się... - mówię delikatnie.
- Uspokój się ! Uspokój się... - powtarza. - Jestem spokojna! W ogóle po co mnie tu ściągnęliście? - krzyczy.  - Jesteście tacy sami, wszyscy ! Wiedziałeś o tym, tak?! No jasne, to wasz zasrany układ! - ciągle krzyczy nie dając mi dojść do słowa.
- Caroline! - krzyczę na nią. - Przestań krzyczeć, nie było żadnego układu, co Ty mówisz?
- Kłamiesz, łgarz. Tak bezczelnie, prosto w oczy... - piszczy, a po jej policzku spływa kolejna fala łez. Mruknęła jeszcze coś pod nosem i wybiegła z pokoju. Chyba musi pobyć trochę sama, w każdym bądź razie powinien dać jej trochę spokoju. To wszystko zdecydowanie  ją przytłoczyło... Niall, Katy, Carls i Hazz... Czy przypadkiem nie za dużo się dzieje? Nasze życie przypomina jakąś telenowelę.
- Hej - mówi Harry stojąc w drzwiach.
- Hej, właź - uśmiecham się niechętnie.
- Gdzie pobiegła Carls? - pyta.
- Nie wiem, nie ma jej w domu? - marszczę czoło. Mam nadzieję, że nie poszła na długo.
- Nie, wybiegła zapłakana... - marudzi Harry. Co mnie to w ogóle obchodzi?!
- Zraniłeś ją - zauważam.
- Nigdy nie obiecywałem jej miłości, to ona się nastawiła - śmieje się chłopak.
- Co Cie tak śmieszy? Że dziewczyna cierpi? - pytam poddenerwowany.
- Nie, nie to. Z resztą co Ty się nią tak przejmujesz? Czyżbyś się zakochał? -woła brunet.
- Nie! - szybko zaprzeczam. - Ja tylko ją lubię, i szkoda mi się jej zrobiło - tłumaczę. Nie mówię całej prawdy, bo w sumie po co? Wszystko jest już i tak niesamowicie pogmatwane... Jedno kłamstwo nie zrobi różnicy. Uśmiecham się w duchu.
- Jak tam chcesz, daj znać jak się odezwie czy coś - bełkocze.
- A co z Katy? - pytam.
- Jest świeżo po rozstaniu - przewraca oczami. Jak on mnie wkurza.
- Aha - prycham zirytowany. Niech on sobie w końcu pójdzie !
Harry zdaje się nie zwracać na mnie najmniejszej uwagi i w ciszy opuszcza mój pokój. I bardzo dobrze, mam dość tych gierek. Ani Kary ani Caroline nie jest zabawką.





                              _____________________________________________________________
                                                                                           Katy




Wysiadamy z jego samochodu i idziemy do jego mieszkania. Tak bardzo chciałabym nazwać go po prostu domem. Moim domem...
- Więc kawa? - uśmiecha się.
- Byłoby miło - uśmiecham się.
- O no proszę, kogo my tu mamy - mówi Matt.
- Co, gołąbeczki wróciły? - śmieje się z kuchni Harry.
- Harry, pysk ! - drę się, siadając na kanapie. Harry tylko niewinnie chichocze.
- Jak na basenie? - dopytuje się Louis.
- Umm, całkiem... Ciekawie... - śmiejemy się.
- Tak? U nas też było ciekawie - drażni się chłopak. Niall rzuca w niego poduszką i siada niedaleko mnie. Kątek oka widzę, że chciał mnie objąć, ale w ostatniej chwili przypomina sobie, że...
- Spadaj - uśmiecha się Niall.
- Proszę - Hazz podaje mi kawę, a sam siada na fotelu.
- Dzięki.
- Co u Ciebie? - pyta Harry.
- W porządku, pracuję - chwalę się.
- A tak, wspominałaś. To jak darmowa kawa dla wszystkich? - śmiesznie porusza brwiami.
- Emm, nie wiem czy  Kevin nie będzie miał nic przeciwko - mówię lekko skrępowana.
- Napewno nie - uśmiecha się Matt. - Jedyna, niepowtarzalna kawa robiona przez Kate Brown dla wszystkich ! - śmieje się chłopak.
- Chętnie jutro wbijemy - mówi Niall.
- Wszyscy są mile widziani - mówię. - Właściwie, to gdzie jest Carls? - rozglądam się.
- Wyszła - odparł Lou.
- Nie wiesz kiedy wróci? - dopytuję się.
- Niestety nie... - mówi smutniej.
- A - mruczę. Chłopcy uparci przedyskutowywali jakąś " ważną sprawę", ale nie słuchałam o co chodzi. Jedyne co mnie zastanawia to gdzie jest Carline. Chciałabym z nią pogadać, umówić się, spędzić trochę czasu... Nie powiem, brakuje mi jej.
- Katy, słyszysz? - trąca mnie blondyn.
- Co? - pytam wyrwana z kontekstu.
- Ten wypad pod namiot, to jak? - pyta Harry.
- Co jak? Wybieracie się? -pytam.
- Jedziemy, na biwak. Oderwiemy się od tej monotonnej codzienności - mówi podekscytowany Matt.
- Kiedy?
- Jeszcze zobaczymy, obgadajmy to z Carls - proponuje Carls. A on tylko o niej...
- W porządku, jak nie będę miała pracy to okej - uśmiecham się. - Przepraszam na chwilę - wstaję z kanapy i idę do kuchni. Wybieram numer Caroline. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty... Co jest?! Dzwonię jeszcze raz, tym razem odbiera.
- Halo? Carls?
- Katy? - słyszę jej głos.  - Płaczesz? - pytam.
- To koniec, rozumiesz? - mówi zapłakana.
- Jaki koniec? Gdzie Ty jesteś ? - krzywię się.
- Daleko - bełkocze.
- Za ile będziesz? - próbuję coś z niej wyciągnąć.
- Nie będę w ogóle - płacze. - Nie szukajcie mnie... Żegnaj - płacze raz jeszcze i się rozłącza.
Przerażona wbiegam do salonu.
- Możecie przełożyć pogawędkę o biwaku na później? Caroline uciekła - informuję ich.
- Jak to uciekła? - krzywi się Harry.
- Nie wiem ! Powiedziała, że nie wróci, że to koniec - tłumaczę. Jestem bliska płaczu.
- Jedziemy - powiedział Louis podsumowują, zerwał się z kanapy i podszedł do komody. Wziął szybko klucze, portfel i wychodząc powiedział :
- Na co czekacie?! Szybko!
Wszyscy poddenerwowani siedzieliśmy w jego samochodzie w niecierpliwości przeczesując okolice. Pojedyńcza łza spłynęła mi po policzku. W tym momencie Niall pogładził swoją ciepłą dłonią moją drobną dłoń.









Hej, trochę dawno mnie tu nie było.
Mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić.  
Wracam do Was z nowymi ciekawszymi rozdziałami ! ^ ^
W sumie, co do tego, to nie jestem z niego zadowolona...
Chociaż wolę dodać coś takiego niż w ogóle nic nie dodawać.
Zachęcam Was do komentowania i brania udziału w ankiecie.
A szczególnie do komentowania !
Nawet nie wiecie jak to to bardzo motywuje, naprawdę !
Co do bloga, to wymyśliłam coś czego się pewnie nie spodziewałyście...
Kończę to opowiadanie, a mianowicie pierwszą serię : D
To nastąpi jakoś w 30 rozdziale, może jakoś potem.
W każdym bądź razie około 30.
Pod ostatnim rozdziałem 
pierwszej części serii pod tytułem
" Change "
Pojawi się zwiastun drugiej części.
Mam nadzieję, że jesteście ciekawi co wydarzy się dalej... : )

Czytasz = komentujesz