sobota, 11 października 2014

Rozdział 32

 Być może al­ko­holem za­pijesz smut­ki, ale one i tak wyt­rzeźwieją szyb­ciej od Ciebie.





- Tęskniłam za twoim dotykiem -  mówię po chwili ciszy.
- Teraz to brzmi to trochę niedorzecznie - mruczy.
- Przepraszam, naprawdę bardzo, bardzo przepraszam.
- To nic, przecież nie jesteśmy razem, nie musisz mnie przepraszać - mówi.
Auć.
- Nie mów tak jakbym znaczyła dla ciebie tak niewiele.
- Problem w tym, że znaczysz stanowczo zbyt dużo - pokręcił głową.
- Zbyt? Niall, nie mów tak.
- Ale tak jest! Traktujesz nas jak zabawki, znudzi się jeden to jest drugi - odpycha mnie.
- Słucham? Dobrze wiesz, co do Was czuje - skrzyżowałam ręce.
- W ty problem, że jakoś niezbyt. Jesteś ze mną, całujesz go, zrywasz ze mną i znowu go całujesz - powiedział, po czym głośno przełknął ślinę.
- Wiesz, jakoś wcześniej tego nie zauważyłem, ale wygląda na to, że Ty go naprawdę kochasz - dodaje.
Że co proszę?
- Zgłupiałeś?!  Wcale go nie kocham - fuknęłam.
Jak on w ogóle może tak myśleć... Nie wiem dlaczego ciągle całuje Harry'ego. Ale jednej rzeczy jestem w stu procentach pewna - kocham Nialla.
- Jesteś żałosna, myślałem, że jesteśmy już na dobrej drodze a Ty wszystko zniszczyłaś.
- Możemy to naprawić, udajmy, że tego pocałunku nie było. On nic nie znaczył - bronię się.
- Więc całowanie dla Ciebie nic nie znaczy? - po tych słowach spłynęła po jego policzku mała łza.
- Namieszałam, przepraszam. Nie wiem już co mam powiedzieć, wszystko i tak obrócisz przeciwko mnie.
- Tęskniłem za tobą, napisałem nawet piosenkę... Byłem zdolny Ci wybaczyć, ale już za późno - mówi.
- Wybaczyć? Mi? Chyba ja powinnam była  łaskawie dać Ci szansę! Nie rób ze mnie tej złej - krzywię się.
- Może wkońcu do ciebie dotrze, że czasami też jest Twoja wina? - kpi.
- Moja wina?! Kiedy niby? - unoszę się.
Ten śmieje się sarkastycznie, po czym wstaje. Ja robię to samo.
- To bez sensu, twoje samouwielbienie chyba Cie przerosło - mówi smutno.
- Jakie samouwielbienie...
- Jesteś po prostu... - przerwał, szukając odpowiedniego słowa - egoistką.
- Ja egoistką?! - krzyczę.
- To ty jesteś egoistą i dupkiem, bo mówisz, że mnie kochasz a teraz zachowujesz się jak ostatni skurwysyn!
- Dobra, tam w Paryżu przesadziłem... Nigdy nie powinienem prosić ciebie o rękę - powiedział.
Coś we mnie pękło. "Nigdy nie powinienem prosić ciebie o rękę " - te słowa dudnią mi w głowie.
- Wyjdź - powiedziałam wściekła.
- Chętnie, wychodzę i nie zamierzam wracać.
Moje źrenice natychmiastowo się rozszerzyły w zaskoczeniu. Co w niego wstąpiło? Dlaczego mówi te wszystkie rzeczy, które nie są do cholery, prawdą??
Wyszedł trzaskając drzwiami.



Z perspektywy Harry'ego



- Powiedz mi lepiej co mam zrobić - mówię, paląc już któregoś z kolei papierosa.
- Stary, nie wiem - Matt wzrusza ramionami.
- To się dowiedz - fukam.
- Nie kocha Cie, to jest pewne. Po za tym nie wiem co siedzi jej w głowie - spluwa.
Nagle z klatki schodowej słychać kroki, drzwi się otwierają. Wychodzi Niall.
- Masz to co chciałeś, nie preferuję takich kobiet - mówi. Jego głos jest przepełniony jadem.
- Jakich?
- Hmm, zbyt '' lekko myślnych " - jąka się.   - Matt daj fajka, bo nie wytrzymam - zwraca się do szatyna.
- To jest jakieś chore - mówi Matt wyjmując paczkę papierosów z kieszeni.
- Mam nadzieje, że chociaż przez ciebie nie płacze - odzywam się wkońcu.
- Co ty, kocha ciebie.
- Nie kocha - mówimy z Matt'em równocześnie.
- Poważnie Niall, znam ją od dziecka. Naprawdę bardzo Cie kocha - szatyn poklepuje Nialla po ramieniu.
Wzdycham.
- Całowała jego - fuka.
- Sam nie wiem teraz czy to wina moja czy jej - mruknąłem.
- Twoja - odzywa się Miller.
- Czemu moja?
- Byli ze sobą szczęśliwi dopóki im tego nie zepsułeś - mówi szczerze.
- Gdyby byli ze sobą szczęśliwi nie całowałaby mnie, widocznie czegoś jej brakowało. Może po prostu lepiej całuję - uśmiecham się.
- To ciekawe dlaczego do łóżka poszła akurat ze mną - mówi Niall. - A nie z Tobą. Może po prostu Ci nie staje - dodaje ze śmiechem.
- Chłopaki przestańcie! - chichocze szatyn.
- Te nasze głupawe kłótnie do niczego nie prowadzą - powiedziałem.
- Nie mam pojęcia co robić - mruczy Niall paląc fajka.
- Co jej powiedziałeś? - pytam blondyna.
- Że jest żałosną egoistką i że to wszystko jej wina, i inne takie - wzrusza ramionami.
What the kurwa fuck ?!
- Wydaje mi się, że potrzebuje przyjaciela - zauważył Matt.
- Wiecie co, kocham ją. Ja ją naprawdę kurwa, kocham.
Na moje słowa chłopcy spojrzeli po sobie.
- Też ją kochałem - odezwał się Miller.
- Też ją kocham - odezwał się Niall.
- To skomplikowane - ciągam się za włosy.
- Dobra chłopaki, wiem! Idziemy to zapić ! - zaproponował Matt.
Oboje się zgodziliśmy...




Z perspektywy Caroline




Miękka, puszysta pościel muskała moją nagą skórę. Jego nagi tors przylegający do moich pleców powodował u mnie niemalże gęsią skórkę. A jego obecność dreszcze. Mruknął coś pod nosem zabierając dłoń z biodra na brzuch bardziej się we mnie wtulając. 
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Położyłam się na plecach, bardziej naciągając kołdrę na piersi. Usłyszałam cichy chichot.
- I tak je przecież widziałem - powiedział, na co na moją twarz wpłynął szkarłatny rumieniec.
Zawstydzona odwróciłam głowę w poduszkę, nic nie mówiąc...
- Hej, popatrz na mnie - ujął mój podbródek, tym samym zmuszając mnie do tego, żebym na niego zerknęła.
- Żałujesz tego? - spytał.
- Nie - uśmiechnęłam się. Louis złożył miękki pocałunek na moim czole i wtulił się w zagłębienie mojej szyi.
- Ja też nie, nigdy - powiedział.  - Najlepszy seks w moim życiu - dodał.
- Louu! - zażenowana trzepnęłam go poduszką.
- Powiemy chłopakom ? - dodałam.
- Niee, po co? Niech to będzie nasza słodka tajemnica - zachichotał  i zaczął mnie namiętnie całować.
Rzeczywiście ta tajemnica była słodka, a do tego niesamowicie seksowna!




Z perspektywy Matt'a



- O Mamma Mia ! - śpiewamy po drodze do domu.
- He's Italiano! - śmieje się Niall.
- He's gonna tell me a million lies...
Zaczęliśmy tańczyć, w miarę swoich możliwości. Harry potyka się o własne nogi śpiewając ciągle pod nosem " O Mamma Mia he's Italiano" śmiejąc się. Niall tak sam, a ja wcale nie jestem lepszy. Chociaż wydaje mi się, że najtrzeźwiejszy z całej naszej trójki.
Wkońcu w domu.
Moim domu... Yyy, chwilka.
- Nie możecie spać u siebie? - mamroczę wdrapując się po schodach na klatce schodowej.
- Uurgh, Matt... Jesteśmy zmęczeni... - powiedział Harry.
- Prześpimy się u ciebie - uśmiechnął się blondyn.
Leniwie przewróciłem oczami otwierając drzwi wejściowe. Niestety jesteśmy w dupie, nie mam kluczy.
- No co jest - marudzą.
- Nie wziąłem kluczy - wyznaję.
Zaczynamy energicznie pukać do drzwi. Po kilku minutach wkońcu jesteśmy ocaleni.
- Kotku, nie wzięliśmy kluczy - mruczy Niall wchodząc przodem.
- Kotku? - powtarza zdziwiona Kate. Gdy Horan przechodzi w głąb domu dziewczyna najprawdopodobniej zaczyna rozumieć co jest grane.
- Jutro jest biwak, naprawdę nie mieliście się kiedy schlać ?! - drze się.
- Ciiii - uśmiecham się.
- Żadne Ciii, Ty do łóżka! A wy - zwróciła się na Nialla i Harry'ego - śpicie na wycieraczce !
Chłopcy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem na co dziewczyna poszła do siebie trzaskając drzwiami.
Zapowiada się dłuuuga noc.






niedziela, 5 października 2014

Rozdział 31


 Prze­cież nie chodziło jej o to aby go zra­nić. Chciała znowu tych ust, potrzebowała po­całunków, przy­tula­nia. Chciała na­reszcie poczuć, że żyje






- Ale nie wiem co. Głupio wyszło... Nie chciałem, żebyś wiedziała, że sobie nie radzę - mówi skrępowany.
- Mi też jest ciężko, uwierz. Ale nie przejmuj się tym co on wygaduje. Dla mnie zawsze byłeś i będziesz facetem a nie chłopczykiem.
- Ale co z tego skoro twoje uczucia wyblakły?
- Niall, wcale nie wyblakły... - przyznaję.
- Halo? Chyba gubię zasięg - woła.
- Powiedziałam, że jeszcze coś do ciebie czuję - powtarzam.
- Halo? Katy? Coś przerywa...
- Powiedziałam, że nadal cie kocham !! - krzyknęłam głośno. - I nigdy nie przestanę - dodałam szeptem.
- Ohh... - usłyszał.   - To nie jest rozmowa na telefon, będę u ciebie za jakieś trzydzieści minut - dodał po czym się rozłączył.
O cholera.
Niall wpada na pogawędkę już za pół godziny, a Harry będzie tu za, spojrzałam na zegarek, niecałe...
- Katy Harry przyszedł !! - rozlega się głos Matta.
...już.
- Idę ! - krzyczę i wychodzę z pokoju. W przedpokoju stoi nie kto inny jak Harry. W szarym podkoszulku, czarnej koszuli w niebieską kratę, poprzecieranych spodniach, białych trampkach i skórzanej kurtce. Jego włosy, zbyt długie opadają na czoło, dodając mu uroku. Cały Harry. Taki jakiego kocham.
Chwila. Co?
- Zaprosisz mnie do środka czy będziesz mi się tak przyglądać? - pyta. Oblewam się rumieńcem i mówię :
- Yyym, sorry. Chodź.
- Nie wiem co mam powiedzieć - przyznałam, gdy wygodnie usiedliśmy na łóżku.
- Nie musisz nic mówić - powiedział i przyłożył dłoń do mojego rozgrzanego policzka. Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze, po czym zaczął się przybliżać. Natychmiast się odsunęłam.
- Nie chcę - pisnęłam.
- Przestań oszukiwać, wiem, że chcesz - uśmiechnął się.
- Nie, Harry! Tak nie można.
- Posłuchaj, gdybyś naprawdę mnie nie chciała nie zaprosiłabyś mnie tu, nie zachowałabyś się tak wtedy...
- Mam mętlik w głowie - wzdycham.
- Wiem, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego ranisz nas na zmianę. Raz mnie raz Jego, sam już nie wiem.
- Przepraszam - powiedziałam szczerze.
- Twoje "przepraszam" nie załatwi sprawy - mruknął.
- Przyjechałeś po to, żeby wywołać u mnie wyrzuty sumienia, tak? To gratuluję, udało ci się - prycham.
- Nie zrozum mnie źle. Widzę, że jesteś między młotem a kowadłem ale nie mogę się powstrzymać.
- Trudno, musisz.
- Cały czas musiałem, wspierałem na zmianę to ciebie, to Niall'a, ale to nic fajnego być w takim trójkącie. To... to jest jak pułapka.
- W trójkącie? Ubzdurałeś to sobie.
- Przestań, okej! Przestań mnie ciągle odtrącać ! - krzyczy. - Ja... ja też zasługuję na miłość - szepcze.
Nie mogąc już wytrzymać przytulam go z całych sił.
- Przepraszam, Harry. To nie tak, nie odtrącam cię - mówię. W tym momencie przypomina mi się kłótnia z Niall'em w Paryżu, każde paskudne słowo, które powiedział - Nie odtrącam, słyszysz?! - histeryzuję.
- Nigdy nie mówiłem tego żadnej dziewczynie, a miałem ich już wiele. Żadna nigdy nie znaczyła więcej niż ty. Kocham cię - płacze.
- A Caroline? Mówiłeś, że ją kochasz - przypominam sobie.
- Proszę cie, to nie była miłość.
- Ale jednak...
- Miałaś racje, to nie była rozmowa na telefon. Inaczej nie mógłbym zrobić tak - przerywa mi i wpija się w moje usta  z tak ogromną zachłannością, że mięknę. Nie potrafię przestać, nie mogę się już dłużej opierać. To silniejsze ode mnie.
- Co do cholery? - słyszę i natychmiastowo odrywam się od  bruneta. W drzwiach stoi Niall.
Dlaczego ja?
- Niall, ja to wyjaśnię ! - krzyczę.
- A co tu wyjaśniać? Jesteś jędzą, nic poza tym. A ty - zwraca się do Harry'ego - fałszywym dupkiem. I pomyśleć, że miałem was za przyjaciół !
- Co to za wrzaski ? - przyszedł Matt. - O co chodzi tym razem? - dopytuje się.
- O nic. Idę stąd, za dużo tu śmieci - powiedział Niall i wyszedł. Poczułam silne kłucie w sercu, tak silne, że niemal zwaliło mnie z nóg.
- Niall zaczekaj! - krzyknęłam biegnąc za chłopakiem.
- Czego? - warknął.
- To ja ją pocałowałem, protestowała - powiedział Harry. Odwróciłam się w jego stronę posyłając mu przepraszające spojrzenie. Wiem, ile znaczą dla niego te słowa.
- Słyszysz, Niall, słyszysz ?! - krzyczę.
- Słyszę, uspokój się - powiedział, po czym próbowałam go przytulić. Wręcz rzuciłam mu sie na szyję. Poczułam jak mnie odpycha.
- Proszę nie odtrącaj mnie! Nie odtrącaj ! - desperacko opadam na ścianę i zsunęłam się na podłogę. A po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Chodź tu - powiedział w końcu. Usiadł obok mnie i przytulił. Matt i Harry wyszli z mieszkania, Matt zapewne na papierosa, a Harry jak najdalej. Jak najdalej ode mnie.
- Ale ze mnie histeryczka - płaczę.
- Ciiiii - głaszcze mnie po włosach.
- Tęskniłam za twoim dotykiem -  mówię po chwili ciszy.
- Teraz to brzmi to trochę niedorzecznie - mruczy.
- Przepraszam, naprawdę bardzo, bardzo przepraszam.
- To nic, przecież nie jesteśmy razem, nie musisz mnie przepraszać - mówi.
Auć.
- Nie mów tak jakbym znaczyła dla ciebie tak niewiele.
- Problem w tym, że znaczysz stanowczo zbyt dużo - pokręcił głową.






Następny rozdział pojawi się w środę.
Teraz będę pisać regularnie



Czytasz = komentujesz

Pamiętaj, bo to bardzo motywuje.

czwartek, 2 października 2014

Rozdział 30

                                                             
Prze­bacze­nie jest naj­trud­niej­szą roz­mową kończąca się słowem ”zostań” 





- Hej - mówi Matt wychodząc z salonu. Na dźwięk jego głosu mimowolnie podskoczyłam.
- H-hej - uśmiecham się krzywo.
- Jak było na randce? - chichocze.
- Randce? O przestań, najgorsze dwie godziny mojego życia - mówię szczerze.
- Uuu, nie spodobało się księżniczce? - pyta żartobliwie.
- Spadaj - daję mu kuśtyka w bok.
- A tak poważnie, jak było?
- No mówię, fatalnie. Kevin jest... jest jakiś dziwny - krzywię się.
- Ooo, no co ty! - śmieje się.  - Nie zauważyłaś tego wcześniej ?
- No jakoś nie. Pytał czy może jechać z nami pod namioty - tłumaczę.
- Co? Powiedz tylko, że się nie zgodziłaś.
- Jak powiedziałam mu, że nie to zaczął gładzić mnie po policzku i mówić, że na pewno mogę was przekonać.
- Plant - prychnął.
- Co dziwniejsze, gdy wybiegłam z samochodu krzyknął coś w stylu " Mnie się nie ignoruje " a przed chwilą dostałam dziwnego sms'a.
- Jak to dziwnego?
Pokazałam chłopakowi wiadomość.
- Wiesz co, wydaje mi się, że  to któraś z fanek chłopców - mówi próbując dodać mi otuchy.
- Nie wiem, mam nadzieję, że to czysty zbieg okoliczności - ucinam temat.


***


" Masz 1 nieodsłuchaną wiadomość na poczcie głosowej "



- Rozmawiałem z Katy –  słyszę głoś Nialla.
- Ja też  - i Harry'ego.
- Co? Czemu?
- Jak to czemu? Pytałem się czy jedzie z nami pod namiot
 - I co Ci powiedziała?
- Nic konkretnego, nie określiła się. Pytała tylko kto jeszcze jedzie i tyle.
- Mi powiedziała, że jedzie
 - A rozmawiałeś z nią  o was?
- O Boże, Harry, nie ! Ty to jesteś taki mądry teraz, a nie wiesz przypadkiem co mam jej powiedzieć?
- No, to co czujesz. Jezu, Niall, zachowujesz się jak zniewieściały chłopczyk.   
- Dzięki za radę, przyda się
- Przestań się nad sobą użalać
- Słucham? Dziewczyna, którą kocham nad życie odmówiła na moje oświadczyny i na dodatek ze mną zerwała, a Ty mi mówisz „ przestań się nad sobą użalać’’ !
-  Ona potrzebuje faceta a nie małego chłopczyka!
 - I jeżeli, Ty nie będziesz dla niej facetem wiedz, że nie zawaham się już ani chwili dłużej.
- Co Ty powiedziałeś?! Chcesz mi odbić dziewczynę, taki z ciebie przyjaciel?!
- Słyszałeś. Nie mogę się doczekać, gdy ponownie spróbuję jej malinowych ust.
- Ani mi się waż ją dotknąć.
- To jest miłość, tu nie ma zasad.



Odsłuchując tą wiadomość omal nie spadłam z krzesła. "To jest miłość, tu nie ma zasad" ? Co on wygaduje? Jakiś nienormalny jest czy co.
Nie zastanawiając się już dłużej wybrałam numer Harry' ego.
- Halo? -  odebrał.
- No halo, halo - parsknęłam.
- Hej Katy - mówi ciepło, a jego ton głosu sprawia, że niemalże widzę jego uśmiech.
- Wyjaśnij mi jedną rzecz.
- A mianowicie?
- Powiedz mi w jaki sposób chcesz ponownie spróbować moich malinowych ust?
- Co? Nie wiem o co chodzi...
- Ależ wiesz! - przerwałam mu. - I nie zawahasz się ani chwili dłużej.
- Skąd to wiesz? Ten pedał ci już o wszystkim powiedział, tak ?
- Nie, nagrał mi się niechcący na pocztę. I jaki pedał? Co ty wygadujesz?
- Aha, jasne! Tylko pedały się tak zachowują, niby mówi, że cie kocha a tak naprawdę ryczy w koncie i czeka aż sama się za niego weźmiesz - prycha.
Mówi, że mnie kocha?
Po tych słowach od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.
- To chyba nie twoja sprawa, co nie? - mówię pół tonu głośniej.
- Gdybyś wybrała mnie to nie zaciągnąłbym cie na siłę do łóżka i nie zabrał w tak oklepane miejsce! Pff, Paryż. Już mniej oryginalnie się nie dało!
- A co ty wiesz, Harry? - śmieję się sarkastycznie.
- Wiem, że gdy mnie pocałowałaś miałaś nogi jak z waty i motyle w brzuchu. To nie był wypadek, chciałaś tego tak samo jak ja. Katy, przyznaj w końcu, pocałowałaś mnie! I podobało ci się - praktycznie krzyczy.
 - Przestań to rozpamiętywać. W co ty grasz, Styles? Nie poznaję cie - powiedziałam z niedowierzaniem.
- Nie zaprzeczysz, bo to było magiczne. Od tego nie uciekniesz.
- Od czego niby? - fukam.
- Od tego co siedzi ci głęboko w sercu, tam jest dla mnie malutka nadzieja, którą skryłaś jeszcze bardziej - powiedział prawie łamiącym się głosem.
- Przykro mi, że opacznie odbierasz moje sygnały. Ale między nami nic nie ma, zrozum.
- Opacznie?? Na litość boską, co ty wygadujesz?! Pocałowaliśmy się, mam ci to przeliterować??
- No tak, i co w związku z tym? To było kiedyś a teraz jest teraz i nie wracajmy do tego.
- Nie wracajmy, słucham? Z żadną dziewczyną nie było mi lepiej w łóżku niż trwając z tobą w tym magicznym pocałunku! Tak, był magiczny. Nie mogę przestań to powtarzać !
To chyba jakaś paranoja.
- Harry, uspokój się - mówię łagodnie.
- Jak ma być spokojny? Wypierasz to z pamięci jakby to było coś złego, nie rozumiesz, że ja też mam uczucia?
- Ta rozmowa na pewno nie jest na telefon.
- Nie ma sprawy mogę być u ciebie za pół godziny.
- Do zobaczenia - powiedziałam i się rozłączyłam. Opadłam bezsilnie na krzesło zastanawiając się przy tym jak bardzo jestem pokręcona. Czy nie może być w końcu normalnie?
Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł - zadzwonię do Niall'a. On zapewne znajdzie na to rozsądne wytłumaczenie.
- Halo? Niall?
- Katy? Coś się stało? - pyta zatroskany.
- Nie. To znaczy tak. Ughh, nie wiem - wzdycham.
- A więc słucham - mówi miękko.
- Przez przypadek nagrałeś mi się na pocztę i słyszałam twoją rozmowę z Harry'm, o mnie. Ja... ja nie wiem co myśleć. Oczekuję wyjaśnień...
Po drogiej stronie słuchawki usłyszałam westchnięcie a potem głuchą ciszę.
- Halo? Jesteś?
- Mhhm - mruknął.
- Powiedz coś.
- Ale nie wiem co. Głupio wyszło... Nie chciałem, żebyś wiedziała, że sobie nie radzę - mówi skrępowany.
- Mi też jest ciężko, uwierz. Ale nie przejmuj się tym co on wygaduje. Dla mnie zawsze byłeś i będziesz facetem a nie chłopczykiem.
- Ale co z tego skoro twoje uczucia wyblakły?
- Niall, wcale nie wyblakły... - przyznaję.




Następny rozdział... UWAGA trurtutututuu.... w niedzielę ! :)