Być może alkoholem zapijesz smutki, ale one i tak wytrzeźwieją szybciej od Ciebie.
- Tęskniłam za twoim dotykiem - mówię po chwili ciszy.
- Teraz to brzmi to trochę niedorzecznie - mruczy.
- Przepraszam, naprawdę bardzo, bardzo przepraszam.
- To nic, przecież nie jesteśmy razem, nie musisz mnie przepraszać - mówi.
Auć.
- Nie mów tak jakbym znaczyła dla ciebie tak niewiele.
- Problem w tym, że znaczysz stanowczo zbyt dużo - pokręcił głową.
- Zbyt? Niall, nie mów tak.
- Ale tak jest! Traktujesz nas jak zabawki, znudzi się jeden to jest drugi - odpycha mnie.
- Słucham? Dobrze wiesz, co do Was czuje - skrzyżowałam ręce.
- W ty problem, że jakoś niezbyt. Jesteś ze mną, całujesz go, zrywasz ze mną i znowu go całujesz - powiedział, po czym głośno przełknął ślinę.
- Wiesz, jakoś wcześniej tego nie zauważyłem, ale wygląda na to, że Ty go naprawdę kochasz - dodaje.
Że co proszę?
- Zgłupiałeś?! Wcale go nie kocham - fuknęłam.
Jak on w ogóle może tak myśleć... Nie wiem dlaczego ciągle całuje Harry'ego. Ale jednej rzeczy jestem w stu procentach pewna - kocham Nialla.
- Jesteś żałosna, myślałem, że jesteśmy już na dobrej drodze a Ty wszystko zniszczyłaś.
- Możemy to naprawić, udajmy, że tego pocałunku nie było. On nic nie znaczył - bronię się.
- Więc całowanie dla Ciebie nic nie znaczy? - po tych słowach spłynęła po jego policzku mała łza.
- Namieszałam, przepraszam. Nie wiem już co mam powiedzieć, wszystko i tak obrócisz przeciwko mnie.
- Tęskniłem za tobą, napisałem nawet piosenkę... Byłem zdolny Ci wybaczyć, ale już za późno - mówi.
- Wybaczyć? Mi? Chyba ja powinnam była łaskawie dać Ci szansę! Nie rób ze mnie tej złej - krzywię się.
- Może wkońcu do ciebie dotrze, że czasami też jest Twoja wina? - kpi.
- Moja wina?! Kiedy niby? - unoszę się.
Ten śmieje się sarkastycznie, po czym wstaje. Ja robię to samo.
- To bez sensu, twoje samouwielbienie chyba Cie przerosło - mówi smutno.
- Jakie samouwielbienie...
- Jesteś po prostu... - przerwał, szukając odpowiedniego słowa - egoistką.
- Ja egoistką?! - krzyczę.
- To ty jesteś egoistą i dupkiem, bo mówisz, że mnie kochasz a teraz zachowujesz się jak ostatni skurwysyn!
- Dobra, tam w Paryżu przesadziłem... Nigdy nie powinienem prosić ciebie o rękę - powiedział.
Coś we mnie pękło. "Nigdy nie powinienem prosić ciebie o rękę " - te słowa dudnią mi w głowie.
- Wyjdź - powiedziałam wściekła.
- Chętnie, wychodzę i nie zamierzam wracać.
Moje źrenice natychmiastowo się rozszerzyły w zaskoczeniu. Co w niego wstąpiło? Dlaczego mówi te wszystkie rzeczy, które nie są do cholery, prawdą??
Wyszedł trzaskając drzwiami.
Z perspektywy Harry'ego
- Powiedz mi lepiej co mam zrobić - mówię, paląc już któregoś z kolei papierosa.
- Stary, nie wiem - Matt wzrusza ramionami.
- To się dowiedz - fukam.
- Nie kocha Cie, to jest pewne. Po za tym nie wiem co siedzi jej w głowie - spluwa.
Nagle z klatki schodowej słychać kroki, drzwi się otwierają. Wychodzi Niall.
- Masz to co chciałeś, nie preferuję takich kobiet - mówi. Jego głos jest przepełniony jadem.
- Jakich?
- Hmm, zbyt '' lekko myślnych " - jąka się. - Matt daj fajka, bo nie wytrzymam - zwraca się do szatyna.
- To jest jakieś chore - mówi Matt wyjmując paczkę papierosów z kieszeni.
- Mam nadzieje, że chociaż przez ciebie nie płacze - odzywam się wkońcu.
- Co ty, kocha ciebie.
- Nie kocha - mówimy z Matt'em równocześnie.
- Poważnie Niall, znam ją od dziecka. Naprawdę bardzo Cie kocha - szatyn poklepuje Nialla po ramieniu.
Wzdycham.
- Całowała jego - fuka.
- Sam nie wiem teraz czy to wina moja czy jej - mruknąłem.
- Twoja - odzywa się Miller.
- Czemu moja?
- Byli ze sobą szczęśliwi dopóki im tego nie zepsułeś - mówi szczerze.
- Gdyby byli ze sobą szczęśliwi nie całowałaby mnie, widocznie czegoś jej brakowało. Może po prostu lepiej całuję - uśmiecham się.
- To ciekawe dlaczego do łóżka poszła akurat ze mną - mówi Niall. - A nie z Tobą. Może po prostu Ci nie staje - dodaje ze śmiechem.
- Chłopaki przestańcie! - chichocze szatyn.
- Te nasze głupawe kłótnie do niczego nie prowadzą - powiedziałem.
- Nie mam pojęcia co robić - mruczy Niall paląc fajka.
- Co jej powiedziałeś? - pytam blondyna.
- Że jest żałosną egoistką i że to wszystko jej wina, i inne takie - wzrusza ramionami.
What the kurwa fuck ?!
- Wydaje mi się, że potrzebuje przyjaciela - zauważył Matt.
- Wiecie co, kocham ją. Ja ją naprawdę kurwa, kocham.
Na moje słowa chłopcy spojrzeli po sobie.
- Też ją kochałem - odezwał się Miller.
- Też ją kocham - odezwał się Niall.
- To skomplikowane - ciągam się za włosy.
- Dobra chłopaki, wiem! Idziemy to zapić ! - zaproponował Matt.
Oboje się zgodziliśmy...
Z perspektywy Caroline
Miękka, puszysta pościel muskała moją nagą skórę. Jego nagi tors przylegający do moich pleców powodował u mnie niemalże gęsią skórkę. A jego obecność dreszcze. Mruknął coś pod nosem zabierając dłoń z biodra na brzuch bardziej się we mnie wtulając.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Położyłam się na plecach, bardziej naciągając kołdrę na piersi. Usłyszałam cichy chichot.
- I tak je przecież widziałem - powiedział, na co na moją twarz wpłynął szkarłatny rumieniec.
Zawstydzona odwróciłam głowę w poduszkę, nic nie mówiąc...
- Hej, popatrz na mnie - ujął mój podbródek, tym samym zmuszając mnie do tego, żebym na niego zerknęła.
- Żałujesz tego? - spytał.
- Nie - uśmiechnęłam się. Louis złożył miękki pocałunek na moim czole i wtulił się w zagłębienie mojej szyi.
- Ja też nie, nigdy - powiedział. - Najlepszy seks w moim życiu - dodał.
- Louu! - zażenowana trzepnęłam go poduszką.
- Powiemy chłopakom ? - dodałam.
- Niee, po co? Niech to będzie nasza słodka tajemnica - zachichotał i zaczął mnie namiętnie całować.
Rzeczywiście ta tajemnica była słodka, a do tego niesamowicie seksowna!
Z perspektywy Matt'a
- O Mamma Mia ! - śpiewamy po drodze do domu.
- He's Italiano! - śmieje się Niall.
- He's gonna tell me a million lies...
Zaczęliśmy tańczyć, w miarę swoich możliwości. Harry potyka się o własne nogi śpiewając ciągle pod nosem " O Mamma Mia he's Italiano" śmiejąc się. Niall tak sam, a ja wcale nie jestem lepszy. Chociaż wydaje mi się, że najtrzeźwiejszy z całej naszej trójki.
Wkońcu w domu.
Moim domu... Yyy, chwilka.
- Nie możecie spać u siebie? - mamroczę wdrapując się po schodach na klatce schodowej.
- Uurgh, Matt... Jesteśmy zmęczeni... - powiedział Harry.
- Prześpimy się u ciebie - uśmiechnął się blondyn.
Leniwie przewróciłem oczami otwierając drzwi wejściowe. Niestety jesteśmy w dupie, nie mam kluczy.
- No co jest - marudzą.
- Nie wziąłem kluczy - wyznaję.
Zaczynamy energicznie pukać do drzwi. Po kilku minutach wkońcu jesteśmy ocaleni.
- Kotku, nie wzięliśmy kluczy - mruczy Niall wchodząc przodem.
- Kotku? - powtarza zdziwiona Kate. Gdy Horan przechodzi w głąb domu dziewczyna najprawdopodobniej zaczyna rozumieć co jest grane.
- Jutro jest biwak, naprawdę nie mieliście się kiedy schlać ?! - drze się.
- Ciiii - uśmiecham się.
- Żadne Ciii, Ty do łóżka! A wy - zwróciła się na Nialla i Harry'ego - śpicie na wycieraczce !
Chłopcy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem na co dziewczyna poszła do siebie trzaskając drzwiami.
Zapowiada się dłuuuga noc.